Kiedyś „za młodu” dynię wykorzystywałam w swojej kuchni tylko w charakterze dekoracji. Stały sobie takie małe dyniowe ozdoby i z (dyniowego) pokolenia na pokolenie czekały, aż w końcu zrobię z nich coś więcej, niż co najwyżej lampion na halloween. Teraz kiedy dojrzałam kulinarnie, można powiedzieć, że lampion z dyni to ostatnia rzecz, jaką z tego zacnego warzywa zrobię. Ostatnia w kolejce. Bo zanim nadejdzie koniec października, pojawią się na mym stole różne dyniowe pyszności. Za lampionem też się pewnie ustawią, bo w listopadzie wciąż można delektować się dyniami. I dobrze. Bo dynia jest nie tylko smaczna, ale i bardzo zdrowa. Tym bardziej szkoda, że bywa niedoceniana.
Z dzieciństwa w ogóle nie pamiętam dyniowych zup. Moja mama nigdy ich nie gotowała, teraz od czasu do czasu zdarza jej się ugotować taką zupę, ale w wersji na słodko (właśnie pod taką postacią moje dzieci zjadły dynię po raz pierwszy i w takiej najbardziej ją lubią). Lubię ją, bo kojarzy mi się z deserem, który można legalnie zjeść na początku obiadu.
Sezon dyniowy w swojej kuchni zaczynam jednak inaczej, pikantnie i rozgrzewająco, w sam raz na dość chłodne, chociaż pogodne początki jesieni.
Zupa z dyni z prażonymi migdałami naprawdę rozgrzewa, nawet kiedy wraca się zmarzniętą z długiego wietrznego spaceru z psem. Wiem, bo przetestowałam na samej sobie, a nie znam większego zmarźlucha.
Do przygotowania zupy wykorzystałam intensywnie pomarańczową dynię hokkaido. To odmiana, która ma jadalną skórkę, dlatego też dyń hokkaido nie trzeba obierać. Hokkaido podczas gotowania i pieczenia nie rozpada się tak jak dynia zwyczajna, dlatego nadaje się nie tylko do zup, ale także do innych potraw, na przykład do gulaszu.
Pikantna zupa z dyni z prażonymi migdałami przyprawiona cynamonem, gałką muszkatołową i imbirem nabiera korzennego aromatu, można jednak przygotować tę zupę bez aromatycznych przypraw, będzie wówczas przypominała w smaku zupę warzywną i też będzie pyszna.
Z podanej ilości składników otrzymamy 3-4 porcje zupy.
Komentarze 0