Zapraszam Was na spacer po okolicy. Niedaleko od mojego domu rozciąga się pole, w tym roku obsadzone rzepakiem, a w sąsiedniej wsi, w zaraz za pierwszym ostrym zakrętem każdego lata gospodarz sprzedaje pyszne brzoskwinie i malinówki. Dziś nie zapędziłam się aż tak daleko, bo po drodze wpadłam na pomysł ugotowania zupy z dzikich ziół i zajęłam się ich zbieraniem. Zupa z dzikich ziół? Już dawno zamierzałam ją ugotować, ot tak, z ciekawości. Ale dopiero zupa z pokrzywy Joli przypomniała mi o moich zamierzeniach, które zamieniłam w czyny.
Na spacerze zebrałam młode listki pokrzywy (te najlepiej zbierać w foliowych rękawiczkach, ja rwałam przez chusteczkę higieniczną), krwawnika, mniszka lekarskiego, babki lancetowatej i szczawiu. Można zebrać jeszcze inne zioła, tylko trzeba wiedzieć jakie. Ja z lekcji biologii zapamiętałam tylko te podstawowe, a przydałby się zielnik, który chyba każdy z nas robił na lekcji w podstawówce :).
Moja zupa ziołowa spontanicznie stała się częścią mojego autorskiego programu oczyszczającego, więc nie miała żadnych dodatków ekstra – jednak polecam taką zupę w wersji ze śmietaną, młodymi ziemniakami i pokrojoną w kostkę drobiową kiełbaską z fileta. Wówczas ziemniaki należy ugotować bulionie warzywnym i dodać do niego drobno posiekane zioła, kiełbaskę i jeszcze raz zagotować.
Zobacz też
Zobacz Moc witamin, czyli zupa z pokrzywy z parmezanem
Komentarze 0