Niekwestionowanym królem trzebnickich sadów są jabłka. Na Święcie Sadów pojawiły się z pewnością setki kilogramów tych owoców i dziesiątki ich odmian. Wśród nich odnalazłam także i tą odmianę, którą mam w swoim ogrodzie. Tych jabłek kupiłam najwięcej, chociaż nasza jabłonka ładnie w tym roku zaowocowała i jabłek mamy pod dostatkiem, nie mogłam przejść obojętnie obok tych pysznych rumianych jabłuszek. Tym bardziej, że można je nie tylko przyjemnie schrupać, ale też przygotować z nich pyszny obiad, na przykład zupę jabłkową z porem.
Trudno było się oprzeć nie tylko jabłkom, ale i śliwkom na pyszną zupę śliwkową z kluskami kładzionymi podawaną na ciepło, gruszkom, okazałym dyniom, z którymi można zrobić niemalże wszystko, dojrzałym słonecznikom. Ale przecież nie trzeba się opierać, a czerpać z darów jesieni pełnymi garściami.
Święto Sadów to okazja nie tylko do zakupu przeróżnych owoców, warzyw, krzewów owocowych. Ścieżka os stoisk warzywnych prowadziła do straganów typowo komercyjnych – z goframi, lodami, „odpustowymi” zabawkami, ale wśród nich można było znaleźć prawdziwe perełki – stoiska z ciekawymi wyrobami rękodzielniczymi i produktami regionalnymi.
Spodobało mi się stoisko ze Starego Młyna, gdzie mogliśmy własnoręcznie przekonać się, że mielenie mąki żarnami to naprawdę ciężki kawałek chleba. Efekty naszej pracy wsypywały się mizerną mączną strużką do papierowej torebki. Oj, z tego to chleba nie będzie. Bo mąka to dopiero początek, a jak wygląda droga od ziarenka do bochenka, przeczytacie tutaj.
Za to posililiśmy się oscypkami, które niewiele mają wspólnego z Trzebnicą, ale pysznie smakują, oraz kołaczami węgierskimi, które urzekły mnie swoim zapachem i kształtem. Kołacze powstają z ciasta drożdżowego i są nawijane na specjalne wałeczki, potem trafiają do elektrycznego pieca, gdzie się pięknie pieką, a przed podaniem posypywane są cynamonem, cukrem waniliowym, kolorową posypką – czym kto lubi.
Ze Święta Sadów wróciliśmy z pełnymi brzuszkami i samochodem pełnym darów jesieni. Będę je przerabiać na jesienne pyszności.
Autor: Agata