Istnieje kilka teorii. Do mnie najbardziej przemawia ta, iż to sami Wrocławianie zaprosili te maleńkie istoty, żeby pomogły im rozprawić się z niezbyt przyjemnym Chochlikiem Odrzańskim. Chochlik Odrzański wszystkim utrudniał życie, psocił, mieszał we wszystkim, co popadło, a nawet pluł Wrocławianom do zupy (masakra!).
Wówczas Wrocławianie zwrócili się do krasnoludków z prośbą o przepędzenie chochlika w zamian za życzliwe miejsce, w którym będą mogły na stałe zamieszkać. Krasnale przybyły do miasta, wygoniły chochlika i tak wpisały się już na stałe nie tylko w krajobraz miasta, ale i serca jego mieszkańców.
Mało prawdopodobne? Możecie mi wierzyć lub nie – kiedyś nie raz ktoś mi strasznie w garnkach mieszał. Co prawda dziś też zdarza mi się ugotować coś paskudnego, ale teraz robię to sama, a żaden chochlik nie macza w tym, co ugotuję, swoich palców ☺️
Chyba nawet włodarze miasta tego nie wiedzą. Niektóre źródła podają, że może być ich nawet ponad 130! Spróbujemy je policzyć podczas zabawy w krasnoludkowe podchody, organizowanej przez Biuro Promocji Miasta Wrocław, na którą wybieramy się już jutro.
Tymczasem w zeszłą sobotę wybraliśmy się rodzinnie na Wrocławski Festiwal Krasnoludków. Festiwal rozpoczął się dzień wcześniej huczną paradę krasnali, w której niestety nie mogliśmy zobaczyć ze względu na szkolne i zerówkowe obowiązki. Za to w sobotę w Parku Staromiejskim mogliśmy obejrzeć domki krasnali ozdobione przez dzieci z 26 szkół podstawowych i przedszkoli w ramach konkursu plastycznego. Najbardziej spodobał nam się domek z plastikowych butelek.
W czasie festiwalu można było także obejrzeć inscenizacje bajek o krasnoludkach wystawiane przez Wrocławski Teatr Lalek na Scenie Festiwalowej na świeżym powietrzu. Moje dzieciaki jednak najbardziej pochłonęły warsztaty „Krasnalowa szkatułka”, na których starszy synek ulepił z gliny świetnego krasnoludka, a młodszy konika dla niego. Obie rzeźby zabraliśmy do domu i teraz trzeba poprosić panią z ceramiki o wypalenie ich w piecu.
Po festiwalu wciągnęliśmy po gofrze i postanowiliśmy odwiedzić naszego ulubionego krasnoludka – Obieżysmaka, który z pełnym brzuszkiem odpoczywa sobie po uczcie na wrocławskim Rynku. Kiedyś moje dzieci próbowały go zabrać do domu. Oczywiście nie dało się, tak się najadł, że dzieci nie były w stanie go podnieść. Za to my nieźle zgłodnieliśmy. Szczęśliwie w domu już na nas czekała krasna zupa ☺️
Autor: Agata