Tych kilka godzin utwierdziło mnie w przekonaniu, że praca kucharza nie należy do łatwych i lekkich oraz, że najwięcej można się nauczyć właśnie poprzez praktykę . Z warsztatów wróciłam nieźle zmęczona, ale z dużą ilością wiadomości, które przydadzą mi się podczas gotowania.
Kiedy obserwowałam z boku pracę kucharzy wszystko wydawało się takie proste…
Tematem przewodnim naszego spotkania był drób. Miałyśmy do swojej dyspozycji sporych rozmiarów gęś, kurczaki oraz śliczne, malutkie i żółte kurczaczki kukurydziane, które mnie zachwyciły.
Chyba każdy kiedyś miał okazję trybować kurczaka porcjując go na niedzielny rosół. Natomiast gęś to już dla mnie prawdziwe wyzwanie. Dowiedziałam się kilku istotnych informacji, oraz zobaczyłam jak powinniśmy przygotować gęś, którą chcemy upiec w całości. Potwierdziła się też moja myśl, że w prostocie tkwi siła.
Na zdjęciu powyżej widzicie gęś przygotowaną do pieczenia i natartą majerankiem i solą. Na warsztatach dowiedziałam się też, że najlepsza do pieczenia jest gęś wcześniej mrożona oraz że duży drób taki jak gęś, indyk czy kaczka, pieczony w całości musimy wcześniej dosłownie „połamać w kościach” (udka, skrzydła i na grzbiecie). Wówczas mięso będzie równomiernie i dobrze dopieczone.
Tłuszcz z gęsi został roztopiony i wykorzystany do smażenia udek z kurczaka i tu moje kolejne zaskoczenie. Po raz pierwszy zetknęłam się z taką metodą przygotowywania drobiu, czyli powolnego smażenia go w głębokim tłuszczu. To był chyba najsmaczniejszy kurczak jakiego kiedykolwiek miałam okazję skosztować. Mięso pozostawione w wystudzonym tłuszczu można przechowywać bardzo długo. Tą metodę stosowały nasze babcie. Powiem tyle, że babcie wiedziały co dobre ☺️
Spotkanie odbyło się w bardzo miłej atmosferze wśród osób dla których gotowanie stało się pasją z szefem kuchni na czele. Odebrałam go jako osobę z całą masą pomysłów, które starał się nam przekazać w ciągu tych kilku godzin.
Nauczyłam się też bardzo istotnej rzeczy – w kuchni nic nie może się zmarnować. Jesteśmy w stanie wykorzystać każdą część gęsi czy kurczaka. Razem z Klaudią z Dusiowej Kuchni i Iloną z Kuchni Ilony przygotowałyśmy między innymi demi glace, czyli nieco egzotycznie brzmiący wywar na bazie przysmażonych kości z drobiu z warzywami.
Spotkanie odbyło się w bardzo miłej atmosferze wśród osób dla których gotowanie stało się pasją z szefem kuchni na czele. Odebrałam go jako osobę z całą masą pomysłów, które starał się nam przekazać w ciągu tych kilku godzin.
Nauczyłam się też bardzo istotnej rzeczy – w kuchni nic nie może się zmarnować. Jesteśmy w stanie wykorzystać każdą część gęsi czy kurczaka. Razem z Klaudią z Dusiowej Kuchni i Iloną z Kuchni Ilony przygotowałyśmy między innymi demi glace, czyli nieco egzotycznie brzmiący wywar na bazie przysmażonych kości z drobiu z warzywami.
Ugoszczono nas w iście królewski sposób. Po ciężkiej pracy mogłyśmy usiąść, wypić kawę i skosztować tych wszystkich pyszności w doborowym towarzystwie i pięknym klimacie restauracji, która zauroczyła mnie detalami i dodatkami. To restauracja z charakterem i klasą .
Taki cudny zestaw do soli i pieprzu wypatrzyłam i nie mogłam się oprzeć, aby nie zrobić zdjęcia ☺️
Na zdjęciu powyżej są kucharze z którymi miałyśmy okazję gotować. Na ogromnej tacy wnieśli przygotowane przez nas dania.
Pod koniec spotkania uczestnicy otrzymali pamiątkowe dyplomy.
Dziękuję dziewczynom za mile spędzony dzień i oczywiście kucharzom restauracji, którzy przekazali mi nieco swojej wiedzy tajemnej ☺️
Dziękuję też Ewuni za przekazanie mi ostatniego zdjęcia, na którym są widoczni uczestnicy naszego spotkania.