Odpowiedź wydaje się prostsza, niż w przypadku o pierwszeństwa jajka i kury. Pierwszy powinien być garnek, a dopiero później zupa, bo przecież do jej ugotowania potrzebny jest garnek. A jednak to zupa była pierwsza! I to ona zapewne przyczyniła się do wynalezienia garncarstwa około 6000 lat temu w Mezopotamii. W czym zatem gotowano pierwsze zupy? Może w kamieniu zmyślnie wydrążonym przez naturę? Taki kamień mógł być prawdziwą inspiracją dla powstania pierwszych garnków. Gotowano w nich proste zupy na bazie mięsa i ryb, z dodatkiem ziół, a później, gdy zaczęto uprawiać zboża, także i chleba.
Choć pierwsze zupy były dość ubogie w składniki, doczekały się swojego rozkwitu w okresie późnego renesansu i baroku. Zupy przygotowywano na ogromnej ilości mięsa różnego gatunku – wołowiny, wieprzowiny, baraniny, a dla delikatnego smaku warto było dodać tuzin bażantów i kilka kuropatw. Oczywiście nasze garnki to nic w porównaniu z dworskimi garncami, ale i tak zdecydowanie mniej mięsa wykorzystujemy do gotowania zup dziś, niż drzewiej bywało.
Na dodatek ten przepych łączył się z marnotrawstwem, bowiem mięso z wywarów najczęściej było wyrzucane.
Wiecie, że Ludwik XIV uwielbiał zupy i codziennie zasiadał do stołu, gdzie podawano co najmniej cztery różne zupy? Mój rekord to trzy. Zdarza mi się tak gotować, gdy mam bardzo dobry humor i ochotę na spełnianie zachcianek moich dzieci. I kiedy zaczynamy dzień od zupy śniadaniowej.
Zupa nie była jednak przeznaczona tylko na pańskie stoły. Gotowano zupy także tam, gdzie trzeba było się nasycić, a nie było co konkretnego do garnka włożyć. Dzięki zupie można było też zaserwować mniejsze porcje na drugie danie.
Jakiś czas później zupa, na szczęście tylko przez chwilę, zeszła na drugi plan. No bo niby po co gotować zupę, jak można zjeść tylko jedno danie i zaoszczędzić czas. W wielu rodzinach zupy gotowało się tylko wtedy, gdy dzieci były małe. A potem właściwie w ogóle odchodziło się od gotowania obiadów. Zanikała także tradycja wspólnego spożywania posiłków, a przecież taki czas spędzony wspólnie przy stole to doskonała okazja do zacieśniania więzi rodzinnych.
Dziś zupa znów przeżywa renesans. Gotowana jest w wielu domach moich znajomych, powstają nawet restauracje serwujące tylko i wyłącznie zupy. Zupa jest po prostu modna. Modna i wygodna, bo często sama się gotuje i nie trzeba nad nią stać i cudów na kiju wyczyniać. Może być też szybka lub warzyć się długo, dla uzyskania prawdziwie esencjonalnego smaku i aromatu.
Historię zupy zaczerpnęłam z książki Friedriecha Graupe’a „Zupy. 250 znakomitych przepisów”. Z niej dowiedziałam się także, skąd pochodzi słowo zupa – otóż od niemieckiego słowa „supen”, oznaczającego „jeść łyżką”. A po włosku zupa brzmi chyba jeszcze bardziej apetycznie, niż w naszym języku – zuppa.
Historia zupy wciąż jest pisana. I myślę, że nasz blog dokłada do niej swoją chochelkę :)
Autor: Agata