W mojej kulinarnej podróży po Polsce zapędziłam się na Podkarpacie, a właściwie na ziemie województwa podkarpackiego. Daleko od mojego domu, z dala od zgiełku wielkich miast. Czyste powietrze, którym chciałoby się zachłysnąć. I prosta, ale jakże smaczna regionalna kuchnia. Surowy klimat tego regionu sprawił, że ludzie nauczyli się gotować przeróżne pyszności, mając do dyspozycji naprawdę niewiele, zwłaszcza na przednówku, kiedy spiżarnie świeciły pustkami.
Zupa ziemniaczana z pańskiego stołu jest właśnie takim rarytasem, który zachwycił mnie, tak jak latem zachwycają młode ziemniaki z jajkiem sadzonym i szklanką kefiru. Pyszna prostota.
Wystarczy rosół, ziemniaki i śmietana. Do tego świeży szczypiorek i trochę pieprzu. A zupa smakuje wyśmienicie.
Ziemniaki ugotowane w rosole trzeba przetrzeć przez gęste sitko i niech tak zostanie. Nie wyręczajcie się blenderem, bo zmiksowane ziemniaki nabierają jak dla mnie konsystencji mazidła, a przetarte przez sito zachowują ziemniaczaną strukturę. Poza tym nie wypada takiej zupy blendować. Jeśli macie ochotę, możecie czosnek podpiec w piekarniku lub zrumienić na patelni, żeby dodać mu aromatu.
Smacznego!
Komentarze 1