W poszukiwaniu kulinarnych smaków Dolnego Śląska natrafiłam na przepis na zupę rakową. Zupa z raków w czasach, kiedy dolnośląskie rzeki i jeziora pełne były raków, być może nie należała do rarytasów. Dziś raki w Polsce to rzadkość.
Zupa z raków według starej receptury powinna być oczywiście przygotowana z raków świeżych. Ale długo nie mogłam się zdecydować na zakup żywych raków. Kiedy podjęłam już tą nieszczęsną decyzję, szczęśliwie okazało się, że nie mogę nigdzie dostać żywych raków, co bardzo mnie ucieszyło. Wróciłam do domu z paczką hiszpańskich raków mrożonych.
Myślałam, że to koniec kłopotów. Ale kłopoty sprawiło mi wybieranie mięsa, zwłaszcza ze szczypiec. W końcu odpuściłam sobie te szczypce, i zajęłam się szyjkami, czyli odwłokami (trzeba pamiętać, żeby usunąć z nich żyłkę, biegnącą wzdłuż całej szyjki)
i jakoś mozolnie dobrnęłam do końca. Uff…
Zamiast całych raków mogłam kupić mrożone szyjki rakowe. Jednak chcąc w miarę wiernie odtworzyć przepis z książki „Kuchnia Wrocławia” Barbary Jakimowicz-Klein i Grzegorza Sobela, potrzebowałam rakowych skorupek. Może gdybym wiedziała, że tak się namęczę z obieraniem raków, podarowałabym sobie te skorupki. Ale dobrze się stało, jak się stało, bo dzięki skorupkom mogłam przygotować potrzebne do zupy masło rakowe.
Drugi raz zupy rakowej raczej nie zrobię (za dużo roboty, choć smak genialny!), ale chętnie zamówię taką w restauracji. Czy będzie smakować tak, jak moja?
Ze specjałów kuchni Dolnego Śląska polecam także:
zupę orkiszową
wykwintną zupę migdałową z winem
zupę chlebową
keselicę
Komentarze 0